Wernisaż | Weronika Teplicka: „Nuda”
otwarcie wystawy: 15.07 (piątek), godz. 18.00 / wstęp wolny
kuratorka: Joanna Gwiazda
artystka obecna: 15, 16, 17.07 / 5, 6, 7.08 / 19, 20, 21.08
finisaż: 28.08, godz. 16.00
"... jeśli coś nudzi wykonane raz, zrób to dwa razy, jeśli wciąż jest nudno, zrób to cztery razy, jeśli…”[1]
John Cage
Tytułowa „Nuda” jest dla Weroniki Teplickiej potencjałem, niekończącą się możliwością, z której czerpie tworzywo dla swojej twórczości.
Powtarzalność jest dla Niej siłą napędową, dzięki której może eksplorować ten sam motyw w nieskończoność. Jej sztuka jest ciągłym przetwarzaniem, transformacją, procesem destrukcji i stawania się. Niczym na wstędze Mobiusa obrazy, zdjęcia, pamiątki zataczają ruch, który może prowadzić do przejścia w czwarty wymiar, więc nigdy nie powrócą takie same. Cytując artystkę: „Chciałabym niczym stwórca wyciągnąć je z kontekstu, odwrócić ich znaczenie, by powracały w nowej formie”.
O obrazach
Nikt nigdy nie zobaczy obrazów namalowanych przez Weronikę Teplicką, ponieważ maluje je po to, by je zniszczyć.
W poczuciu frustracji i zmęczenia, poszukując sposobu na przechowywanie nieudanych prac, badając możliwości ich zmniejszenia, zmiany i skondensowania formy, artystka zaczęła ciąć swoje obrazy, sklejać je i następnie sprasowywać. W taki sposób powstają obiekty malarskie Teplickiej, których tworzywem i esencją jest samo malarstwo.
Początkowo artystka po każdym roku studiów zawoziła obrazy do domu, ściągała z krosien i składała w garażu ojca, układając je w stosy podobne do złożonych w szafie ubrań. Poszukując metody na ich przechowywanie i przetworzenie, niektóre obrazy cięła i zszywała w nowe formy, przestawiając ich kolejność i ułożenie.
Metodę przetwarzania obrazów wypracowała pracując w introligatorni, gdzie zainspirował ją widok pasków makulatury, powstałej przy obcinaniu gilotyną brzegów książki.
Obecnie artystka tnie obrazy specjalnie namalowane przez nią do dalszego przekształcania, tnie również nieudane prace znajomych artystek i artystów podarowane jej w tym celu oraz obrazy kupione na bazarach lub znalezione na śmietniku.
Formalne poszukiwania Weroniki Teplickiej związane są m.in. z teorią czwartego wymiaru, która stała się impulsem dla jej badań w dziedzinie malarstwa i oddziałuje na jej twórczość. Zainspirowana ćwiczeniami wyobrażania istnienia czwartego wymiaru metoda malarska, wypracowana przez artystkę na ostatnim roku studiów, pozwalała jej uzyskiwać płaszczyzny, przekroje przestrzeni, rozcinać je i wydobywać jej profile. Technika polegała na nakładaniu przez artystkę, jednym, ciągłym ruchem pędzla rozwodnionej farby na niezagruntowane, bawełniane płótno. W konsekwencji powstawały perfekcyjnie proste, transparentne i gładkie pola o idealnie równych krawędziach. Porcje farby łączyły się ze sobą w niekontrolowany sposób pozostawiając pożądane smugi stające się bardziej widoczne po wysuszeniu. Obecnie tnąc dwuwymiarową przestrzeń obrazu, uzyskuje jej przekroje, sklejając je następnie w określony sposób i sprasowując, wyodrębnia jej profile.
Ważny jest sam proces transformacji. Przygotowywanie tworzywa – malowanie obrazów oraz przetwarzanie ich w obiekty. Artystka mówi, że uprawia swego rodzaju recykling, pocięte i posklejane prace nadal tnie i skleja z nich kolejne obrazy.
Poszukując nowych sposobów na przetwarzanie obrazów, artystka zaczęła wyplatać z pociętych płócien nowe obiekty. Dekonstruuje i rekonstruuje, niszczy i naprawia. Każdy obiekt ma swoją historię.
Chciało by się zapytać o to, co i jak maluje Weronika Teplicka na płótnach, które są tworzywem jej obiektów?
Obecnie są to, malowane na kolorowych podkładach, kompozycje pasowe, różnego rodzaju abstrakcyjnych form – znaków oraz napisów reflektujących stany emocjonalne artystki. Wszystko to, co chce ukryć i czego się obawia.
W Wozowni artystka pokaże wybrane obiekty powstałe na przestrzeni kilkunastu lat, m.in. serię: „Wszystko, co zdążyłam zachować”, która powstała po śmierci ojca, z jego pociętych koszul; serię „Stany tymczasowe”, w której tworzywem stały się nieudane obrazy; serię: „Martwe natury zebrane”, w których artystka łączy abstrakcję z formą przedstawiającą.
Obok obiektów malarskich, na wystawie „Nuda” zobaczymy również kolaże zdjęć – zapiski codzienności, które Teplicka prowadzi od dwóch lat.
Pracę nad projektem „Opowieści o codzienności” artystka rozpoczęła podczas pobytu na rezydencji artystycznej w Centrum Aktywności Twórczej w Ustce w styczniu 2020. Jest to kontynuacja jej długofalowych działań dokumentujących życie artystki mieszkającej na prowincji oraz przełożenie malarskich doświadczeń na fotografię. Bezpośrednią inspiracją był dla niej esej Jolanty Brach-Czainy „Szczeliny istnienia” oraz twórczość Georges'a Pereca.
Projekt trwa. Polega na kolekcjonowaniu codziennych zwykłych, powtarzalnych czynności i drobnych wydarzeń przy pomocy aparatu w telefonie komórkowym i na tworzeniu z powstałych zdjęć kolaży – przekrojów rzeczywistości.
„Tworzę też eksperymenty na polu wideo, przenosząc na nie moje doświadczenia malarskie. Staram się malować bez malowania, czyniąc rezultatem mój proces twórczy. Średnio co 5–15 minut wykonuję aparatem w telefonie dwa zdjęcia, „selfie” i wszystkiego co znajduje się przede mną i tworzę z nich kolaże. Projekt był rozwijany równolegle z końcem psychoterapii, dlatego postawiłam siebie w centrum moich poszukiwań”.
Podczas lockdownu artystka kontynuowała działanie jako zapis codziennych aktywności w czasie izolacji, obserwując zminimalizowanie życia do kilkunastu powtarzalnych czynności oraz swoje emocje związane z życiem w odosobnieniu.
W okresie 1.06.2020–30.08.2020 projekt ten pt. „Opowieści o codzienności. Czas izolacji” realizowała w ramach stypendium Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego „Kultura w sieci”.
Na wystawie „Nuda” będziemy mogli, nie tylko obejrzeć obiekty, ale staniemy się również uczestnikami procesu twórczego. Wraz z Weroniką Teplicką w przestrzeni wystawy, będziemy ciąć, sklejać, przeplatać i wyplatać nowe obiekty. Podczas swojej obecności w Wozowni artystka będzie również kontynuowała projekt „Opowieści codzienności”. Obiekty oraz kolaże zdjęć powstałe na wystawie będą zaprezentowane publiczności podczas finisażu.
Weronika Teplicka – ukończyła studia na Wydziale Malarstwa Akademii Sztuk Pięknych w Poznaniu – obecnym Uniwersytecie Artystycznym (dyplom w pracowni prof. Piotra C. Kowalskiego) w 2007 r., studiowała też w Accademia di Belle Arti w Neapolu. Zajmuje się malarstwem, instalacją, tworzy obiekty ze swoich nieudanych obrazów, odpadów, rodzinnych pamiątek itp. Od 2 lat realizuje projekt „Opowieści o codzienności” będący dokumentacją jej życia. Prace artystki znajdują się m.in. w Kolekcji Galerii Bielskiej BWA. Pracuje w Bałtyckiej Galerii Sztuki Współczesnej w Słupsku na stanowisku kuratorki rezydencji artystycznych, gdzie realizuje cykl warsztatów dedykowanych kobietom „Spotkajmy się, porozmawiajmy, twórzmy”. Stypendystka programu Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego i Prezydenta Miasta Koszalina.
[1] Zob.: (zenistyczny) tekst Johna Cage’a o nudzie, w: Susan Sontag, Jak świadomość związana jest z ciałem, Dzienniki, t. 2, Wydawnictwo Karakter, s. 176.
Źródło: Galeria Sztuki Wozownia
kuratorka: Joanna Gwiazda
artystka obecna: 15, 16, 17.07 / 5, 6, 7.08 / 19, 20, 21.08
finisaż: 28.08, godz. 16.00
"... jeśli coś nudzi wykonane raz, zrób to dwa razy, jeśli wciąż jest nudno, zrób to cztery razy, jeśli…”[1]
John Cage
Tytułowa „Nuda” jest dla Weroniki Teplickiej potencjałem, niekończącą się możliwością, z której czerpie tworzywo dla swojej twórczości.
Powtarzalność jest dla Niej siłą napędową, dzięki której może eksplorować ten sam motyw w nieskończoność. Jej sztuka jest ciągłym przetwarzaniem, transformacją, procesem destrukcji i stawania się. Niczym na wstędze Mobiusa obrazy, zdjęcia, pamiątki zataczają ruch, który może prowadzić do przejścia w czwarty wymiar, więc nigdy nie powrócą takie same. Cytując artystkę: „Chciałabym niczym stwórca wyciągnąć je z kontekstu, odwrócić ich znaczenie, by powracały w nowej formie”.
O obrazach
Nikt nigdy nie zobaczy obrazów namalowanych przez Weronikę Teplicką, ponieważ maluje je po to, by je zniszczyć.
W poczuciu frustracji i zmęczenia, poszukując sposobu na przechowywanie nieudanych prac, badając możliwości ich zmniejszenia, zmiany i skondensowania formy, artystka zaczęła ciąć swoje obrazy, sklejać je i następnie sprasowywać. W taki sposób powstają obiekty malarskie Teplickiej, których tworzywem i esencją jest samo malarstwo.
Początkowo artystka po każdym roku studiów zawoziła obrazy do domu, ściągała z krosien i składała w garażu ojca, układając je w stosy podobne do złożonych w szafie ubrań. Poszukując metody na ich przechowywanie i przetworzenie, niektóre obrazy cięła i zszywała w nowe formy, przestawiając ich kolejność i ułożenie.
Metodę przetwarzania obrazów wypracowała pracując w introligatorni, gdzie zainspirował ją widok pasków makulatury, powstałej przy obcinaniu gilotyną brzegów książki.
Obecnie artystka tnie obrazy specjalnie namalowane przez nią do dalszego przekształcania, tnie również nieudane prace znajomych artystek i artystów podarowane jej w tym celu oraz obrazy kupione na bazarach lub znalezione na śmietniku.
Formalne poszukiwania Weroniki Teplickiej związane są m.in. z teorią czwartego wymiaru, która stała się impulsem dla jej badań w dziedzinie malarstwa i oddziałuje na jej twórczość. Zainspirowana ćwiczeniami wyobrażania istnienia czwartego wymiaru metoda malarska, wypracowana przez artystkę na ostatnim roku studiów, pozwalała jej uzyskiwać płaszczyzny, przekroje przestrzeni, rozcinać je i wydobywać jej profile. Technika polegała na nakładaniu przez artystkę, jednym, ciągłym ruchem pędzla rozwodnionej farby na niezagruntowane, bawełniane płótno. W konsekwencji powstawały perfekcyjnie proste, transparentne i gładkie pola o idealnie równych krawędziach. Porcje farby łączyły się ze sobą w niekontrolowany sposób pozostawiając pożądane smugi stające się bardziej widoczne po wysuszeniu. Obecnie tnąc dwuwymiarową przestrzeń obrazu, uzyskuje jej przekroje, sklejając je następnie w określony sposób i sprasowując, wyodrębnia jej profile.
Ważny jest sam proces transformacji. Przygotowywanie tworzywa – malowanie obrazów oraz przetwarzanie ich w obiekty. Artystka mówi, że uprawia swego rodzaju recykling, pocięte i posklejane prace nadal tnie i skleja z nich kolejne obrazy.
Poszukując nowych sposobów na przetwarzanie obrazów, artystka zaczęła wyplatać z pociętych płócien nowe obiekty. Dekonstruuje i rekonstruuje, niszczy i naprawia. Każdy obiekt ma swoją historię.
Chciało by się zapytać o to, co i jak maluje Weronika Teplicka na płótnach, które są tworzywem jej obiektów?
Obecnie są to, malowane na kolorowych podkładach, kompozycje pasowe, różnego rodzaju abstrakcyjnych form – znaków oraz napisów reflektujących stany emocjonalne artystki. Wszystko to, co chce ukryć i czego się obawia.
W Wozowni artystka pokaże wybrane obiekty powstałe na przestrzeni kilkunastu lat, m.in. serię: „Wszystko, co zdążyłam zachować”, która powstała po śmierci ojca, z jego pociętych koszul; serię „Stany tymczasowe”, w której tworzywem stały się nieudane obrazy; serię: „Martwe natury zebrane”, w których artystka łączy abstrakcję z formą przedstawiającą.
Obok obiektów malarskich, na wystawie „Nuda” zobaczymy również kolaże zdjęć – zapiski codzienności, które Teplicka prowadzi od dwóch lat.
Pracę nad projektem „Opowieści o codzienności” artystka rozpoczęła podczas pobytu na rezydencji artystycznej w Centrum Aktywności Twórczej w Ustce w styczniu 2020. Jest to kontynuacja jej długofalowych działań dokumentujących życie artystki mieszkającej na prowincji oraz przełożenie malarskich doświadczeń na fotografię. Bezpośrednią inspiracją był dla niej esej Jolanty Brach-Czainy „Szczeliny istnienia” oraz twórczość Georges'a Pereca.
Projekt trwa. Polega na kolekcjonowaniu codziennych zwykłych, powtarzalnych czynności i drobnych wydarzeń przy pomocy aparatu w telefonie komórkowym i na tworzeniu z powstałych zdjęć kolaży – przekrojów rzeczywistości.
„Tworzę też eksperymenty na polu wideo, przenosząc na nie moje doświadczenia malarskie. Staram się malować bez malowania, czyniąc rezultatem mój proces twórczy. Średnio co 5–15 minut wykonuję aparatem w telefonie dwa zdjęcia, „selfie” i wszystkiego co znajduje się przede mną i tworzę z nich kolaże. Projekt był rozwijany równolegle z końcem psychoterapii, dlatego postawiłam siebie w centrum moich poszukiwań”.
Podczas lockdownu artystka kontynuowała działanie jako zapis codziennych aktywności w czasie izolacji, obserwując zminimalizowanie życia do kilkunastu powtarzalnych czynności oraz swoje emocje związane z życiem w odosobnieniu.
W okresie 1.06.2020–30.08.2020 projekt ten pt. „Opowieści o codzienności. Czas izolacji” realizowała w ramach stypendium Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego „Kultura w sieci”.
Na wystawie „Nuda” będziemy mogli, nie tylko obejrzeć obiekty, ale staniemy się również uczestnikami procesu twórczego. Wraz z Weroniką Teplicką w przestrzeni wystawy, będziemy ciąć, sklejać, przeplatać i wyplatać nowe obiekty. Podczas swojej obecności w Wozowni artystka będzie również kontynuowała projekt „Opowieści codzienności”. Obiekty oraz kolaże zdjęć powstałe na wystawie będą zaprezentowane publiczności podczas finisażu.
Weronika Teplicka – ukończyła studia na Wydziale Malarstwa Akademii Sztuk Pięknych w Poznaniu – obecnym Uniwersytecie Artystycznym (dyplom w pracowni prof. Piotra C. Kowalskiego) w 2007 r., studiowała też w Accademia di Belle Arti w Neapolu. Zajmuje się malarstwem, instalacją, tworzy obiekty ze swoich nieudanych obrazów, odpadów, rodzinnych pamiątek itp. Od 2 lat realizuje projekt „Opowieści o codzienności” będący dokumentacją jej życia. Prace artystki znajdują się m.in. w Kolekcji Galerii Bielskiej BWA. Pracuje w Bałtyckiej Galerii Sztuki Współczesnej w Słupsku na stanowisku kuratorki rezydencji artystycznych, gdzie realizuje cykl warsztatów dedykowanych kobietom „Spotkajmy się, porozmawiajmy, twórzmy”. Stypendystka programu Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego i Prezydenta Miasta Koszalina.
[1] Zob.: (zenistyczny) tekst Johna Cage’a o nudzie, w: Susan Sontag, Jak świadomość związana jest z ciałem, Dzienniki, t. 2, Wydawnictwo Karakter, s. 176.
Źródło: Galeria Sztuki Wozownia